wtorek, 23 września 2014

Rozdział III - Spotkajmy się dzisiaj

                Mel stała za Faldio, który odprowadzał wzrokiem Rossa podążającego za Rosalyn. W końcu stracił go z oczu, kiedy zniknął w tłumie. Odwrócił się do brązowowłosej z wesołym uśmiechem. Potem klasnął dłonie i zapytał:
                - Co robimy?
                W tym momencie zdała sobie sprawę, że Ross, Colin i Rosalyn odłączyli się od nich i zostali sami. Tylko we dwoje. Ta myśl przez chwilę krążyła po jej głowie cały czas przypominając o tym. A ona już wiedziała, nie chciała słuchać tego głosu w kółko. Raz jej wystarczyło. Na jej bladą twarz wkradł się wesoły uśmiech. Patrząc na Faldia czuła miły spokój. Kiedy był obok niej mogła się odprężyć.  Czasami czuła silną potrzebę przebywania w jego towarzystwie. Uważała, że przywiązała się do niego, ponieważ nosiła w sobie wielką pustkę pozostawioną po bracie. Faldio ją wypełnił. Opiekował się nią i troszczył widząc w Mel niegdyś Paili.
                - Masz jakiś pomysł? - zapytała podekscytowana.
                - Coś się wymyśli.
                Złapał ją za rękę i pociągnął za sobą.
                Za każdym razem zapominał, że poprzez dotyk jego skóry Mel znała jego myśli. Kiedy sobie przypominał, uważał, że puszczenie jej ręki byłoby czymś niegrzecznym. Potem starał się myśleć o miłych i przyjemnych rzeczach powtarzając sobie, aby nie zaczął fantazjować. Jednak jego myśli zawsze płatały mu figle.
                Mel wybuchła śmiechem i puściła jego rękę.
                - Wybacz, nie mogłam patrzeć jak się męczysz! - zawołała.
                - To nie jest śmieszne! Chciałem być...
                - Miły? - w odpowiedzi pokiwał głową. Mel zatrzymała się i skrzyżowała ręce na piersi. - Wiem - powiedziała ciszej. - I naprawdę cieszę się, że jesteś dla mnie właśnie taki... - Opuściła ręce wzdłuż ciała, uniosła tylko dłonie, by mogła na nie spojrzeć. Moc, którą w sobie nosiła była powodem tych wszystkich nieszczęść jakie spotkały ją i Mero. Być może gdyby jej nie miała tej umiejętności życie byłoby lepsze? Tak, codziennie o tym myślała, jednak swojego losu zmienić nie mogła. Te przekleństwo przyniosło tylko jedną dobrą rzecz w jej życiu, tych ludzi, których może nazywać przyjaciółmi. Spojrzała na Faldio i szepnęła, tak cicho, że nie usłyszał: - Dziękuję ci, że jesteś ze mną.
                - Co mówisz? - Zrobił krok w przód, w stronę Mel. Z każdej strony otaczali go ludzie.  Faldio czuł, że jeśli straci z oczu przez chwilę brązowowłosą, to już jej nie znajdzie. Uważał, że stali zbyt daleko siebie.
                W momencie, gdy zrobił kolejny krok drobna osóbka weszła mu pod nogi. Odbiła się od niego, jak od twardej ściany i upadła na kamienną ziemię.
                Mel rozpoznała jej twarz.
                - O nie... - szepnęła brązowowłosa.
*            
                Ross szedł przed siebie. Zamierzał wrócić do mieszkania Miljany. Był mocno wkurzony. Uważał, że już nic dzisiaj nie poprawi mu humoru. To co zrobił Colin przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Jak mógł tak po prostu porwać Rosalyn? Czy nie widział, że rozmawiali. A może właśnie widział i o to mu chodziło? Wątpił by postąpił tak nieświadomie.
                Spojrzał kątem oka na Tenebrisa. Sprawdzał czy jakoś trzyma się jego ramienia. Wygądało to tak, jakby było mu wygodnie. Nic się nie odzywał. Był mu w tej chwili wdzięczny za milczenie. Ostatnią rzeczą jakiej pragnął to było rozmawianie o tym co się właśnie wydarzyło. Lecz kiedy analizował sytuację pomyślał, że to był jakiś postęp. Od dawna nie rozmawiał normalnie z Rosalyn, bez żadnych krzyków na niego czy obrażania.
                Nagle zdał sobie sprawę, że zostawił Falio i Mel samych. Powinien chociaż im powiedzieć, że idzie do domu. Mogliby zacząć się o niego martwić. Postanowił zawrócić i znaleźć przyjaciół.
                - Gdzie idziemy? - zapytał kot.
                - Znaleźć Faldio i Mel.
                Nagle poczuł uścisk tuż nad łokciem, a potem ktoś go pociągnął w bok. Tenebris spadł z jego ramienia. Ledwo co złapał go nim upadł na ziemię. Pomyślał, że przecież koty spadają na cztery łapy,ale przez to, że był taki mały, martwił się, że zostanie rozdeptany. Dostrzegł w oczach czarnego, kocura wielką wdzięczność. Odwrócił się do osoby, która go pociągnęła, brutalnie wyrywając z uścisku. Był zdziwiony się gdy zobaczył znajomą mu brązowowłosą kobietę. Choć stała pół metra od niego pomachała mu.
                - Witaj Ross. Dawno się nie widzieliśmy - zaśmiała się, a potem rozmasowała dłonie. Ten nagły zryw blondyna sprawił jej trochę bólu.
                - Xerara... Co ty tutaj robisz?
                - Zaczynam nowe życie - wzruszyła ramionami. Po chwili objęła go ręką i spojrzała na kota: - Sprawiłeś sobie nowego pupilka?
                - To kot Rosalyn. Cóż... powiedzmy, że się odmłodził.
                - Co?  Rosalyn? To ona jednak żyje? - Wyglądała na zawiedzioną. Gdy spostrzegła skwaszoną minę Rossa ponownie zaśmiała i wyjaśniła, że to żart.  - Co tutaj robisz sam? - zapytała.
                - Miałem znaleźć Faldio, jednak chyba wrócę do mieszkania. - Westchnął ciężko.
                Xerara przyjrzała się uważniej Rossowi. Wyglądał na zmarnowanego, tak jakby ktoś odebrał mu ostatnią, tkwiąca w nim cząstkę, która mobilizowała go do życia. Uśmiechnęła się delikatnie do przyjaciela i położyła dłoń na ramieniu, tym drugim.
                - Zły dzień? - W odpowiedzi pokiwał jej głową. - Naprawmy to!
                Złapała go za rękę i pociągnęła ponownie, w stronę miasta. Obiecała, że nie zajmie mu dużo czasu. Chciała z nim porozmawiać, w końcu nie widzieli się tak dawno, a oboje mieli różne historie do opowiedzenia. Xerara entuzjastycznie omawiała swoją podróż do Omnes. Myślała, aby tu się osiedlić na stałe, jednak uwielabiała podróżować i dlatego wątpiła, aby to się jej udało.  Z wielkim zaciekawieniem słuchała też Rossa jak mówił o pokonaniu czarownicy. Nie wspomniał oczywiście, że Lorene opowiedziała mu pewną historię, zabrała serce. Brązowowłosa na początku nie mogła uwierzyć, że czarownica miała osiemset lat i wyglądała na jej wiek. Nie miała pojęcia o tym, iż wiedźmy mogą być długowieczne. Z jednej strony było to niesamowite, z drugiej przerażające. Wizja Rosalyn żyjącej tysiąc lat sprawiła, że nie poczuła się lepiej. Widziała jej twarz nad płomieniami, śmiejącą się z niej, gdyż ona ledwo co dożyła osiemdziesiątki.
                Po chwili pozwoliła odejść tym myślom. Po co zadręczać się nie miłymi sprawami?
                - Jutro festyn - stwierdziła. - Może się spotkamy?
                Cały czas siedziała uśmiechnięta od ucha do ucha.
                - Może - odparł Ross żegnając się z Xerarą.
                A potem już nie szukał Faldio. Wrócił prosto do mieszkania.

                Ross wspiął się żwawo po schodach, jednak zatrzymał się nim wszedł na swoje piętro. Stanął przy ścianie i patrzył na Miljanę stojącą w korytarzu. Rozmawiała z dorosłym mężczyzną, mającym około trzydziestu lat. Kolor włosów świadczył o tym, że jest z Południa. Miał kilkudniowy zarost, który idealnie do niego pasował.
                Miljana cały czas była uśmięchnięta. Opowiadała coś delikatnie masując brzuch, a potem z mieszkania wyskoczył Ronan.
                - Wracaj do łóżka! - wrzasnął.
                Jego gniew zrobił na niej wrażenie. Po raz pierwszy zobaczyła swojego lekarza tak zdenerwowanego. Posłusznie weszła do mieszkania żegnając się wcześniej z nieznajomym mężczyzną.
                - Czego od niej chciałeś? - na niego też krzyknął.
                - Przyszedłem z wiadomością od jej przyszłej pracodawczyni - wyjaśnił. - A pan kim jest? Jej mężem?
                - Kimś ważniejszym! Lekarzem - odparł z dumą i spojrzał na Rossa, który stał już na piętrze. - Wróciłeś? Sam? - zachichotał wrednie. - Chyba cię nie lubią - dodał melodyjnym głosem.
                Ross miał niesamowitą ochotę uderzyć Ronana.
                Grubas wszedł do mieszkania śmiejąc się. Ross poszedł w jego ślady mijając nieznajomego. Spojrzał na niego ostatni raz gdy zamykał za sobą drzwi.
                - Gdzie reszta?
                Odwrócił się i spojrzał na Paili.
                - Chyba w mieście.
                Ronan zagonił Miljanę do pokoju, w którym spały dziewczyny i kazał jej odpoczywać. Potem poszedł do kuchni, aby przyrządzić dla niej specjalny napar z  ziół.
                Mały Pete podbiegł do Rossa wyciągając ręce do góry i krzycząc:
                - Kicia! Daj, proszę.
                - Błagam... nie... - szepnął kocur, jednak było już za późno. Ross kucnął, a sześcioletni chłopiec wziął w swe dłonie Tenebrisa.
                - Może chcesz mi pomóc robić kolację? - zapytała Paili zmieniając temat. Domyśliła się, że blondyna spotkało coś niemiłego. Dlatego wrócił tak szybko do domu.
                - Nie umiem gotować. Nigdy tego nie robiłem.
                Rudowłosa zdziwiła się.
                - Jak to możliwe?
                Ross wzruszył ramionami. Do dziewiętnastego roku życia posiłki przynosili mu do pokoju, lub do jadalni, a podróżując z Rosalyn zawsze coś kupowali i jedli gotowego.
                - W takim razie nauczę cię. I tak nie mamy nic innego do roboty. - Uśmiechnęła się wesoło. - Możemy też porozmawiać.

*
                Faldio zaniemówił. Patrzył tępo na osobę, którą przewrócił. Miał wrażenie, że śni na jawie. Na pewno musiał mieć halucynacje. Nie potrafił otrząsnąć się z szoku. Kiedy odchodził z wioski był pewny, że już nigdy ani jej, ani nikogo stamtąd nie zobaczy. A jednak, stała przed nim, a raczej siedziała na ziemi, ta, od której uciekł.
                Kiedy rudowłosy stał tępo jak słup, Mel pomogła wstać kobiecie. Była taka jaką ją zapamiętał. Niska, szczupła. Miała piękne rude, długie, włosy splecione w warkocz, różowe policzki, mnóstwo piegów na bladej twarzy i pełne blasku ciemne oczy.
                - Faldio... to ty? - szepnęła. Sama nie dowierzała w to co widzi. Podeszła do niego i obiegła dłońmi jego twarz. Delikatnie palcem przejechała po jego bliźnie. - Myślałam, że już nigdy cię nie zobaczę.
                W dotyku przekazała wszystkie uczucia jakie się w niej nagromadziły. Niesamowita troska i delikatność przenikało przez nią po raz kolejny łamiąc serce Faldio. W momencie, kiedy myślał, że odpuścił,  że postanowił iść dalej, po raz kolejny zatrzymał się. Cofnął, a uczucia, które mu niegdyś towarzyszyły powróciły z większą ilością smutku, żalu i poczucia nieszczęścia, bo wiedział, iż ta kobieta nigdy nie będzie jego.
                - Daria - w jego głosie było szczęście, ale także strach przed nieszczęśliwym zakończeniem, które go czeka - co tutaj robisz?
                - Mam tu rodzinę... Znaczy... Mój mąż ma.
                Mąż. Cały czas o nim pamiętał. I także jego pięści, które sprały go i Rossa. Do dziś ma obraz w pamięci jak blondyn stanął w jego obronie. Pomyślał, że właśnie ta sytuacja ich do siebie zbliżyła i dzięki temu zostali przyjaciółmi.
                Faldio zaczął pytać Darię, o to co wydarzyło się u niej w ciągu minionego roku. Mel przyglądała się tej rozmowie z boku i doskonale wiedziała, że teraz dla niego już nie istnieje. Choć stała tak blisko to Faldio nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. Patrzył jak zahipnotyzowany w twarz ukochanej, tak jakby miała za chwilę zniknąć. Obserwowanie ich sprawiało jej niesamowity ból. Czuła silny uścisk w klatce piersiowej. Miała wrażenie, że się dusi. A na jej twarzy wymalowany był strach. Bała się, że przestanie być ważna.
                Gdy była bliska uronienia łez, Daria dostrzegła ją. Nie miała wcześniej okazji zapytać o imię, zdążyła tylko podziękować za pomoc w staniu, dlatego teraz zapytała:
                - Kto to jest? - zapytała Faldia.
                Spojrzał na roztrzęsioną brązowowłosą przyjaciółkę. Od razu skarcił się w myśli, że o niej zapomniał! Jak mógł jej to zrobić. Było mu tak głupio, że starał się nie dotknąć jej skóry. Poklepał ją po ramieniu i przedstawił:
                - Mel Shane. Moja przyjaciółka.
                Daria uśmiechnęła się uroczo.
                - Miło mi poznać, ja jestem Daria.
                - Wiem - odparła chłodno. To był pierwszy raz od dawna, od kiedy Mel odezwała się tak niemiło do kogoś. Teraz była zła na siebie, ze opuściła fason i dała się pochłonąć emocjom. Do tego obawiała się, że rudowłosy będzie na nią zły, jeśli  tak zacznie odnosić się do Darii. Od razu postarała się to naprawić. Uśmiechnęła się uprzejmie i o wiele milszym tonem dodała: - Faldio wiele o tobie mówił.
                - Jak się poznaliście? - zapytała. Wyglądała na zainteresowaną. Przyglądała się uważnie Mel próbując czegoś więcej się o niej dowiedzieć.
                - Uratował mnie - wyjaśniła szybko i bez szczegółów.
                - Musiałeś przeżyć wiele przygód - zwróciła się do Faldia z delikatną zazdrością. Też by tego pragnęła, jednak jest uwięziona. Musi stać przy boku swojego męża.
                - Tak - odparł zadowolony. - I zdobyłem też niesamowitych przyjaciół, ale ich już znasz.
                - Pamiętam tego blondyna i białowłosą - Daria spojrzała z powrotem na Mel. - Przypominasz mi Paili.
                To był komplement, jednak Mel nie chciała słyszeć takiego komplementu.
                - Powinniśmy już wracać... - stwierdziła brązowowłosa.
                Faldio spojrzał na nią, a potem na Darię. Nie chciał przegapić takiej okazji jak ponowne spotkanie z ukochaną. Pragnął spędzać z nią więcej czasu. Ta chwilowa rozmowa mu nie wystarczyła.
                - Spotkajmy się dzisiaj - powiedział. - Kiedy zajdzie słońce.
                Daria energicznie pokiwała głową.
                - Na pewno przyjdę.
                Pożegnali się i odeszli. Co chwilę Faldio odwracał się i patrzył czy Daria wziąż tam stoi. Przez jakiś czas obserwowała ich jak się oddalają i machała dłonią na pożegnanie, a potem zniknęła wśród tłumu ludzi.
                - Dlaczego chcesz się z nią spotkać? Ona ma męża. Wiesz jak to się skończy - Mel wyglądała na poirytowaną.
                - Doskonale wiem... - westchnął. - Proszę ci, nie mów Paili, a już na pewno nie Ronanowi.
*
                Rosalyn trzymała w papierowej reklamówce dobrze zapakowaną, czarna perukę. Co chwilę spoglądała na nią uśmiechając się delikatnie. Colin szedł obok niej. Szukali przez jakiś czas Rossa, jednak poddali się. Białowłosa była pewna, że musiał wrócić do mieszkania Miljany. Była zła na Colina, że zabrał ja od blondyna. To na pewno go uraziło. I to właśnie w takim momencie, kiedy zdawało się, że już zaczną się lepiej dogadywać. Dostrzegła to, że nie pała szczególną sympatią do czarnowłosego, co na pewno podsyci niechęć do Rosalyn. Mogło w jego oczach wyglądać to tak, że wybrała jego. Lubiła Colina, ale był dla niej tylko  przyjaciel.
                Złość na czarnowłosego przeszła szybko. Przeprosił za to co zrobił i wyjaśnił, że to nie było celowe. Po prostu była jedyną osobą z jaką mógł swobodnie rozmawiać, a na dodatek w miarę dobrze ją znał.
                Przed wejściem do kamienicy spotkali Mel i Faldio. Mel była zamyślona, a Faldio widząc Colina razem z Rosalyn zdziwił się, że nie ma z nimi Rossa. Przez chwilę zapomniał o Darii i spojrzał w górę, w okno należące do mieszkania Miljany i pomyślał o tym, że Ross coś spieprzył.
*
                Xerara przeciskała się przez nieprzyjemny tłum. Ludzie zaczęli histeryzować, ponieważ zostało mało czasu do festiwalu, a jeszcze niektóre atrackje nie zostały dopięte na ostatni guzik. W końcu znalazła gospodę, w której, jak miała nadzieję, są jakieś wolne pokoje. Wybrała złą porę na wybranie się do Omnes, choć miasto jest naprawdę piękne podczas dni festiwalu.
                Przeszła obok tablicy ogłoszeń i listów gończych. Nagle zatrzymała się i cofnęła, gdyż miała wrażenie, że jakaś znajoma twarz jej mignęła przed oczami. Stanęła na przeciwko ogłoszenia zaginionej osoby. I ten ktoś nie był byle kim. To drugi książę West, Meneros Loralarandrel, a portret tej postaci wyglądał tak samo jak jej dobry znajomy. Tylko na papierze włosy miał dłuższe. Dotknęła opuszkami palców twarzy postaci. Ten sam nos, oczy, podbródek, usta, wszystko.
                - Znasz go?
                Xerara niemalże podskoczyła słysząc niski, ale delikatny męski głos. Odwróciła się, aby móc zobaczyć mężczyznę. Był wysokim blondynem. Złote włosy sięgały mu za ramiona. Uszy przebite były złotymi kolczykami z diamentami. Oczy miał w odcieni nieziemskiego błękitu, bladą cerę, szczupłą twarz, a ubranie jego było drogie. Nie dało się ukryć, iż należał do wyższych sfer.
                - Kim jesteś? - zapytała podejrzliwym wzrokiem. Odsunęła się od niego.
                - Wybacz mi, jestem Yennefer, a mężczyzna, któremu się przyglądałaś to mój zaginiony brat. Poszukuję go od roku.
                - Niemożliwe... - powiedziała obserwując uważnie portret. - Ross nie może być księciem - to zdanie było skierowane do siebie, jednak książę je usłyszał.
                - Ross? - zapytał. - Ukrywa się pod innym imieniem? Ross... - uśmiechnął się. Pomyślał, że nie za bardzo się wysilił. - Opowiesz mi gdzie mogę go znaleźć?
                - Nie, skąd mam wiedzieć, że mówisz prawdę?
                - Choć ze mną, a ci udowodnię.
                Xerara nie była pewna czy powinna z nim iść czy jednak nie. Jeśli ta postać z listu i Ross to ta sama osoba, to czemu nic nie mówił? Dlaczego się ukrywał? Od czego uciekał? Okłamał ją. Ciekawe czy też okłamał głupią czarownicę i resztę... Była siebie taka pewna i tego jak dobrze go zna.
                Jednak ciekawość wygrała. Pragnęła dowiedzieć się czegoś więcej.
                - Odetto - zawołał Yennefer. - Chyba mamy trop.
                Blondwłosa piękność w zbroi stanęła przed obliczem Xerary. Na jej widok szatynce, aż zaparło tchu w piersiach. Ona była ideałem kobiety, którym zawsze pragnęła się stać.
                - Ta osoba - wskazał na Xerare - zna mojego brata. Zaprowadźmy ją do naszego salonu, niech się rozgości.
                - Naprawdę? - podeszła do niej. Nagle rozpierała ją pozytywna energia. - Znasz go, wiesz gdzie jest?
                - Jeśli to ta sama osoba co myślę, to nie tylko go znam, ale wiem, że jutro też tu będzie.
                Odetta zawołała dwóch innych rycerzy, którzy w eskorcie odprowadzili Xerarę do ich chwilowego miejsca zamieszkania. Gościli w domu jednego z Radnych Miasta jako honorowi goście.
                Yennefer kazał im iść. Oznajmił, że za chwilę dołączy. Spojrzał jeszcze na chwilę na portret młodszego brata. Dotknął jego brązowych oczu i pomyślał, że już niedługo go zobaczy.
                - Myślałam, że książę ma błękitne oczy - odezwała się kobieta stojąca obok.
                - To był błąd we wcześniejszych listach - wyjaśnił. Popatrzył na nią i uśmiechnął się delikatnie. - Ładna peruka - pochwalił i poszedł. Zauważył, że Odetta i tak na niego poczekała.
                Kobieta pogładziła niebieskie loki.
                - To nie peruka - burknęła.
__________________________________________________
Witam, witam. I dedykt dla Kiran, Raylie i Ayi! : D Czytanie waszych opowiadań mnie zmotywowało. W końcu udało mi się coś naskrobać i to w sumie nie mało. Nagle przyszła mi wena, tak ni z tego ni z owego i takiego kopa dostałam, że jestem już w połowie pisania 8 rozdziału! XD
Dziękuje za wsparcie z waszej strony, bo jeszcze z dwa tygodnie temu byłam tak zła i załamana, że nic nie mogę a teraz... znowu lubie głównych bohaterów! >D Może dlatego, że zrobiłam z nimi porządek i teraz są tacy jacy chciałam aby byli : D 
No i oficjalne pojawienie sie braciszka Rossa. :3 Zobaczycie go jeszcze w następnym rozdziale i w ogóle wydaje mi się, że Colina coraz bardziej polubicie, bo rany... Ja go polubiłam mocno ostatnio. xDD Zmieniłam mu trochę rolę. Tak w ogóle to nie wiem czy zauważyliście, ale od 1 rozdziału dalej mamy ten sam dzień i powiem wam, że na 8 rozdziałów rozpisałam tylko dwa dni xDDD 
Mam nadzieję, że się podobało. Trochę sztywno wyszedł mi Ross, ja to po prostu czuje, ale to dlatego, że jeszcze jest w tej formie, w której go nie lubię. XDD
Jeszcze polecam przesłuchać wam T E J piosenki i obejrzenia teledysku, jeśli ktoś jeszcze nie widział. Tego słuchałam podczas pisania. Po prostu uwielbiam to <3 
Pozdrawiam! :D

23 komentarze:

  1. Haha, to najkrótsze zawieszenie, jakie wiedziałam. Dzięki za dedykację. Fajnie, że dodałam Ci nieco weny i obiecuję, że następny też powinien jej dostarczyć. XD

    A wiec, tak coś czuła, że Faldio spotkał Darię(ho, dziwne, że zazdrosny mężusio pozwolił jej gdziekolwiek się oddalić) i muszę przyznać, że myśl o spotkaniu zaostrza apetyt na kolejny rozdział. Szkoda mi dziś było Mel. Oprócz Rossalyn, Faldio wydaje jej się najbliższy, a tu się pojawia jakaś ruda, ładna kobietka, to się biedna dziewczyna przestraszyła, że przyjaciel ją zostawi... Czy planujesz tę dwójkę połączyć? :> Jeśli tak, to mam nadzieję, że będzie to mniej skomplikowany proces niż w przypadku księcia i czarownicy. xD Darii nie wiedzę u jego boku. Przez wzgląd na męża.

    Xerara, kurczę, ta to ma wejścia. To znaczy, czułam, że gdzieś się tam w mieście kręci, o czym napisałaś w prologu, że się do niego wybiera, jednak jej pojawienie się było jak wyskok królika z kapelusza.Tak bardzo Xerarowe. xD
    Kurde felek, braciszek szuka Rossa z jego niedoszłą narzeczoną? :O To co się będzie działo? Jak dobrze, że odwiesiłaś, bo chciałabym poczytać o tej konfrontacji po latach. xD Biedny Ross, nie wysilił się przy zmianie imienia. :D Ja bym sobie wybrała imię z telenoweli np. Yessenia albo Manuelita xD

    O Rossie, Rosalyn i Colinie coś mało było albo mam tylko takie wrażenie, bo Faldio, Mel i Xerara zdominowali rozdział.
    Na koniec... "- Kimś ważniejszym! Lekarzem" --> LOOOOL XD Padłam.

    Pozdrawiam,
    weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe, ja i nieskomplikowana proces. Jasne. xD Ale co do tego, to się przekonasz bo mam już pewien pomysł i jest on trochę związany z epilogiem, ale przyznam, że sama jeszcze nic do końca nie wiem. Mam wiele wersji do wybrania i co raz pojawia się jeszcze jedna. XD

      Tak propo, narzeczona się jeszcze nie pojawiła. Ta Odetta, jak pewnie wiele osób nie pamięta, może przypomne przy następnym rozdziale, to była po prosty rycerzem, a za młodu udawała Rossa, gdy jego rodzina wyjeżdżała na jakieś ważne spotkania. xD

      Usuń
  2. Dzięki za dedyk i info! :*

    A odpowiadając na Twój komentarz u mnie:ooo tak, to będzie czysty spontan! :D

    Piosenke zaraz przesłucham :P

    Ah! Rosalyn i Ross... Mój Boże, ale dzieci ;/ Colin to samo!

    Mel mogłaby się zakochać w Faldio? Hm... Nie, to zwykła przyjźń... zdecydowanie!

    Poza tym Yennefer? Serio? xD Ktoś tu czytał "Wiedźmina" chyba :P Ja właśnie czytam xD

    No i w końcu znaleźli Rossa, ale chyba można się było tego spodziewać... Co do Yennefera... Cóż, w wyżej wymienionej książce jest to imię kobiety xD No i jesli możesz-wyjaśnij mi czemu "Yennefer" Prooosze!

    Ah, rozdział ogólnie był taki... taki... sztywny, jak sama to określiłaś. Ross ma zchrzaniony humor. Rosalyn była nieco przybita. Mel zazdrosna. Faldio spotkał swą miłość. No i pojawili się Xerara i Yennefer... Jak dla mnie sporo niespodzianek! Bo akurat tego ostatniego się nie spodziewałam! Gratulacje-mało kto potrafi mnie czymś zaskoczyć! (poza Sapkowskim-udaj mu się to bezbłędnie!)

    Cóż, nie wiem czy miałam coś dodać... Może poza rozwalającym Roranem! Hahaha xD Facet wymiata! :D

    Dzięki za info i dedyk (po raz kolejny) polecam się na przyszłość w kwestiach doradztwa ;)

    Pozdro i weny!

    K.L.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Ayi często też się to udaje! (w sensie-zaskoczyć mnie, jak chociażby akcja z Suzaku! tego mu nie wybaczę!)

      Usuń
    2. Nie, nie czytałam wiedźmina, imię wybrałam mu już z ponad rok temu. Po prostu jakoś pasował mi o postaci. XD

      Co do Mel i Faldia to się jeszcze przekonasz. :D

      Cieszę się, że udało mi się czymś cię zaskoczyć! :D

      Usuń
    3. Szkoda, ale wieeesz, możesz się zabrać ;) Ja w końcu (za uprzejmością Cioci bibliotekarki) dopadłam tę serię i nie powiem! W większości znanych mi bibliotek jest na nią rezerwacja! (podobnie jak na Grę o Tron)

      Hm... Wolałabym by Faldio się odkochał i zakochał w Mel-ładnie by to wszystko wyszło, ale... nieodwzajemniona miłość jest taka romantyczna... No i oby Faldio nie był Werterem i nie strzelał sobie w głowę! (czy jakkolwiek się tamten zabił ^^")

      Hahaha :d To tylko dowodzi, że masz talent ;)

      Usuń
    4. Wiem, słyszałam że wiedźmin jest rozchwytywany. Chetnie bym sobie kiedyś przeczytała. :)

      Hehehe. Chętnie bym ci powiedziała jakie mam plany, ale nie chce ci psuć zabawy. Ich wątek już dawno temu wymyśliłam i w moich szkicach w głowie Faldio miał przez przypadek pomagać Rossowi i Rosalyn w ratowaniu Mel... a właściwie w porywaniu... ach długa historia, ogólnie miała być starsza i to on miał się za nią uganiać. XD
      Ale wyszło inaczej. :D w ogóle, Faldio miał być handlarzem ryb. XD

      Usuń
    5. Żartujesz??? O.o Wow! Hahaha xD to by dopiero mogło być ciekawe! Choć jak widać, teraz też się nie nudzę, wymyślając nowe historie xD
      Że co?? Handlarzem ryb? Hahahaha xD No to teraz mnie skosiłaś xD

      Co do wiedźmina- no właśnie wiem! Czekałam na niego dwa lata, ale warto było ;)

      Usuń
    6. Jeśli byś chciała to mogłabym ci napisać kilka jeszcze rzeczy jakie pamiętam o bohaterach. xD

      Na dobre książki warto czekać! :D

      Usuń
  3. Super! Super!
    Wreszcie jest rozdział. Już nie mogłem się doczekać. Notka jak zwykle ciekawa. Super piszesz. Ja chcę Rosalyn i Rossa
    Życzę dużo weny i czekam za NEXt.
    Marcin- wierny anonim

    OdpowiedzUsuń
  4. Cóż, nie da się przewidzieć wszystkiego... Ale cieszę się, że listy Ci się podobały. Jeszcze będą do nich pewne nawiązania, a okoliczności śmierci Reiko wyjaśnią się w swoim czasie.
    Heh, Kao przelatuje z kwiatka na kwiatek xD A tak na poważnie, te wątek również będzie wyjaśniony. ;) Także zapraszam do dalszego czytania! ^^ I naprawdę baaardzo mi miło, że nie dość, iż czytasz nasze wypociny, to jeszcze poświęcasz czas na napisanie paru zdań od czasu do czasu. Dziękujemy! :*

    PS. Twój rozdział nadrobię najpewniej jeszcze dziś ^^ Dzięki za powiadomienie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to jest właśnie świetne! Kiedy nie wiesz co się stanie i coś cie zaskakuje, nawet jeśli to jest to jakieś smutne wydarzenie. :)
      Wierzę, że wszystko się wyjaśni w swoim czasie. Czytać bedę dalej na pewno w wolnym czasie! :D czyli pewnie sobota. W ogóle, wiem jakie jest to miłe uczucie przeczytania parę słów na temat swojej pracy. Specjalnie komentuję tom po tomie i przynajmniej tak mniej więcej wiecie gdzie jestem. :D

      Usuń
    2. Och, zgadzam się z tym, jak najbardziej. :) Jeśli będziesz kontynuowała czytanie, zapewne jeszcze nieraz się zdziwisz. ;)
      Co by nie mówić, faktycznie prawdą jest, że wszelkie opinie na temat tego, co się napisało, są nie tylko miłe, ale i przydatne w dalszej pracy. ^^

      A teraz co do rozdziału:
      Mel i Faldio tworzą tak uroczą parę! Mam nadzieję, że się zejdą. <3 Wiem, że Faldio wciąż kocha Darię, a teraz, po tym niespodziewanym spotkaniu, to uczucie odżyło, ale może jednak coś się zmieni… Jejku no, wszyscy troje są biedni, aż nie wiem, kogo najbardziej mi żal! T^T
      Ech, Rossa też mi żal. I Colina również. Jeny, wychodzi na to, że chyba wszystkim współczuję, bo każdy ma teraz jakieś problemy na głowie! Biedactwa. A to nieodwzajemniona miłość (bądź odwzajemniona, ale jak się o tym nie wie, to praktycznie na jedno wychodzi), a to niechciana moc, a to przeszkody do pokonania…
      Oho, Ross może zostać odnaleziony przez brata i spółkę. Ciekawe, co wówczas zrobi! Ale pewnie dowiem się tego w kolejnym rozdziale. ;)
      Dziękuję za dedykację, jest mi bardzo miło i cieszę się, że kryzys minął! ^^ Widzisz, nie ma co się łamać, takie dołki się zdarzają, ale znikają tak nagle i niespodziewanie jak się pojawiają! :D
      Hihi, Colina lubię od początku, ciekawe, czy polubię go jeszcze bardziej? xD
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
    3. Dziękuję za kolejny komentarz! :*
      Och, o relacjach wszystkich ze wszystkimi jeszcze się naczytasz :D I poznasz odpowiedzi na swoje pytania, ale oczywiście wszystko w swoim czasie :)
      A czytanie dobrze Ci idzie, szczególnie zważywszy na fakt, iż masz szkołę, tak? (W sumie ile masz lat? Nie pamiętam, czy rozmawiałyśmy na ten temat ^^') Tak więc: kore kara mo ganbatte kudasai! ^^

      Usuń
    4. Też jestem ze stycznia! :D Tyle że w tym roku stuknęło mi 21 wiosen. ^^'
      Jejku, nawet się nie orientuję w tych reformach. Na czym polegają? Co zmieniają w tegorocznej maturze?
      Aa, to w porządku :) W sumie nie ma sensu przykładać się w 3 klasie do przedmiotów innych niż te, z których zdaje się maturę. :) Byle zdać, bo świadectwo przecież na studiach się nie liczy :D Życzę więc powodzenia w nauce! A jakież to masz plany na potem? Studia? ;)

      Usuń
    5. Ja dopiero 29. ;)
      Aa, z ustnym polskim to coś tak słyszałam jeszcze za moich czasów (jak to brzmi xD), że tak mają zrobić, chyba nieco na wzór dawnych egzaminów, bo tam też się losowało pytania. Wiesz, szczerze mówiąc, to bardziej logiczne, bo prezentację to Ci może ktokolwiek napisać i zdasz tak czy owak, a teraz to przynajmniej jakąś wiedzę się sprawdzi. Ale u mnie na ustnym też nie było podziału na poziom podstawowy i rozszerzony, tylko na pisemnym.
      Z angielskim to też tak miałam, że bez poziomu na ustnym, ale byłam jednym z pierwszych roczników (albo nawet zupełnie pierwszym), który tak miał (na szczęście :D). Ale ogólnie zmiany dość stresujące :/ Nie zazdroszczę w każdym razie. ^^'' Choć z drugiej strony - fajnie, że nie masz już biologii, chemii, fizyki. Ja miałam na profilu humanistyczno-prawnym biologię i geografię przez 3 lata, a chemię i fizykę przez 2. Bez sensu zupełnie, a w głowie i tak nic praktycznie z tego nie zostało...

      Usuń
  5. Cud miód i maliny :*
    Rozdział naprawdę ciekawy... Zwłaszcza ta przemiana relacji między Ross a rosalyn. Ja bym chciała żeby ten Colin gdzieś zaginal albo wrócił skąd przyszedł :/ nie lubię go bo zniszczył tak pięknie zapowiadająca się parę :D tylko nie do końca kojarzę kim ja ta Xerara która zaraz wyda Rossa (będzie się działo xD )
    szkoda mi też mal ze została tak zignorowana przez faldio ale myślę ze się zdąży się jeszcze poprawić ;)
    no i cieszę się ze ta wena cię trafiła :P
    Pozdrawiam
    Eda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Xerara jest pierwszą towarzyską Rossa i Rosalyn. Spoktali ją bezpośrednio po tym jak postanowili razem podróżować. Potem napadli ich Łowcy Niewolników i się rozdzielili. Następnie pojawiła się po tym jak Mel dołączyła do paczki. :D

      Usuń
  6. Nie wiem czy jest też tak u innych, ale jak wchodzę u ciebie na spis treści to rozdział ,,Spotkajmy się dzisiaj ,, wyświetla mi się cały czas na szaro.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to dlatego że zapomniałam ten rozdział dodać do linku. :) Dzięki za przypomnienie, zaraz będzie na niebiesko. :D

      Usuń
  7. Kiedy będzie NEXT?????

    OdpowiedzUsuń