wtorek, 24 czerwca 2014

Epilog

                Lembert Pierce właśnie odpoczywał. Jeszcze niedawno zastanawiał się jak dopaść czarownicę z białymi włosami, jednak odpuścił to sobie. Miał ważniejsze problemy na głowie. Jakby każdą wiedźmę, która weszła mu w drogę zaczął eliminować to miałby ręce pełne roboty. Wystarczy mu zajmowanie się organizacją, którą powierzył mu ojciec. Musiał zdobyć nowe nabytki.
                - Panie... - z rozmyśleń wyrwał go głos sługi. - Ktoś chce się z Panem widzieć.
                - Nie obchodzi mnie to - machnął lekceważąco dłonią. - Ja nie mam na to ochoty.
                - Ale ona nalega...
                - Już mówiłem! - krzyknął. - Nie chce...
                Drzwi od jego gabinetu otworzyły się z impetem uderzając w ścianę. W progu stała wysoka, młoda, szczupła kobieta. Miała ciemne, fioletowe włosy. Sięgały do połowy szyi. Jedno jej oko było zielone, drugie zaś złote. Nosiła, długą, czarną suknię.
                - Nie chciałeś mnie widzieć? - zapytała władczym głosem wchodząc do środka.
                Lembert przełknął ślinę. Doskonale znał tą kobietę.
                - Nawet nie próbuj uciekać.
                - Nie śmiałbym przed tobą, Zerino. Czym sobie zasłużyłem, że ty, taka potężna czarownica, raczyłaś mnie odwiedzić?
                Zerina uśmiechnęła się delikatnie.
                - Masz rozwiązać swoją organizacje - rozkazała. - Jesteś przeznaczony do czegoś innego. Kiedy tu wrócę, Łowcy Niewolników mają już nie istnieć.
                Odwróciła się na pięcie i wyszła.
                Lembert osunął się w swoim fotelu wzdychając ciężko. Uderzył pięścią w blat.
                - Jakim prawem?! - krzyknął głośno. Ale Zerina tego nie słyszała, ponieważ była już daleko.

*

                Dwudziestoparoletnia kobieta związała włosy w koński ogon. Ubrała się w swoją skąpą zbroję i włożyła do pochwy miecz. Podniosła z ziemi obładowany plecak i wyszła z rezydencji.
                - Xeraro! - zawołała pani Gryathel stając. - Jesteś pewna, że chcesz odejść?
                - Już czas na mnie! Jest pani wspaniała, a te dzieciaki... kocham. - uśmiechnęła się delikatnie. - Ale nie mogę tutaj spędzić reszty życia.
                Spojrzała na dzieciaki, które stały przy swojej matce. Wyglądały na smutne z powodu, że je opuszcza.  Trochę tego żałowała, jednak wiedziała, że jej miejsce nie jest tutaj. Ostatnio przekonała się, że uwielbia podróżować i póki będzie mogła, zobaczy jak najwięcej nowych miejsc na tym kontynencie.
                - Dokąd się udajesz? - zapytała.
                - Do Omnes.

*

                - Miljano, trzeba ci będzie znaleźć lekarza - Mel pomogła usiąść ciężarnej kobiecie na ławce. - To już niedługo.
                - Za miesiąc... - powiedziała kobieta głaszcząc się po brzuchu. Jej syn usiadł obok niej.
                Tenebris spał w ramionach małego chłopca. Był już wykończony. Rzadko jadł, prawie nic nie mówił. Tylko spał.
                Po chwili podszedł do nich Faldio. Właśnie mieli postój, który trwać będzie jeszcze kilka godzin. Rudowłosy słyszał ich rozmowę. Uśmiechnął się do swoich towarzyszy.
                - Tak się składa, że znam dobrego lekarza.


                Ross, Rosalyn i Colin z daleka spoglądali na wioskę, która niegdyś leżała przy lesie Erthora. Bowiem ten las już nie istniał. Wczorajszej nocy spalił się na popiół razem z ciałem potężnej czarownicy Lorene. Tylko Ross spośród tej trójki wiedział kim ona naprawdę była. Spojrzał na swoją białowłosą przyjaciółkę i wtedy pomyślał, że gdyby wiedziała, na pewno by się tym załamała. Tym bardziej, że ona była kochanką Tenebrisa, a Tenebris za życia ludzkiego bardzo mocno ją kochał.
                W wiosce zapewne zastanawiają się co się stało. Colin był pewien, że teraz będą uznawać to za błogosławieństwo od Boga. Zniszczył ich las. Być może nie bez powodu, być może dzięki Belli, ich Nix. Zastanawiał się jeszcze czy jego macocha będzie za nim tęsknić. Wychowała go, choć nie była zawsze dobrą kobietą. Był pewien, że będzie myśleć nie raz o tym jak powodzi się jego rodzinie. I na pewno życzy dobrze Katrinie. Teraz kiedy on zniknął będzie mogła poślubić mężczyznę którego kocha.
                - Gdzie się udajemy? - zapytał.
                - Do Omnes - odpowiedziała Rosalyn.
*

                - Bracie! -  Paili wbiegła do domu trzymając list w ręku.
                Ronan właśnie siedział na kanapie i czytał książkę. Lubił to robić w wolnym czasie. Spojrzał w górę na swoją podekscytowaną, młodszą siostrę, która nad nim skakała.
                - Co się stało? - jego głos był spokojny.
                - List od Faldio! W końcu się odezwał! - niemalże pisnęła z zachwytu.
                Ronan rzucił książkę w kąt i podniósł się naprawdę szybko mimo swojej wielkiej tuszy. Nie dostali żadnej oznaki życia od swojego brata kiedy odszedł. Ciężko było przyznać, ale prawda  była taka, iż czasami myśleli, że  nie żyje. Jednak list od niego przyniósł im wiele radości. Ronan natychmiast go przeczytał.
                - Potrzebuje mnie... - powiedział uśmiechając się. - Ile dni zajmie mi dojechanie do Omnes? - spojrzał na Paili.
                - Chyba chciałeś powiedzieć, ile dni zajmie nam dojechanie do Omnes - wyszczerzyła się. - Przy najgorszej pogodzie tydzień.
                Gruby lekarz spojrzał przez okno. Widać stąd było wioskę. Później spojrzał na list.
                - Chyba będę musiał go poprosić o pomoc. Czy to niedługo odbywa się powitanie wiosny w Omnes?
                Paili pokiwała głową.
                - Pójdź do wioski, do domu Darii i zapytaj czy zamierzają odwiedzić rodzinę w Omnes.
                - Dobrze.
                Po słowach brata szybko wyszła. Mąż Darii chętnie wyświadczy im przysługę. Na pewno nie odmówi. W końcu Ronan go nie raz leczył. Nie lubił tylko Faldia. A skoro Faldio już odszedł to rodzina Tarkis była ich przyjaciółmi.
                 Nikt nie wiedział, ale mąż Darii ukrył napaść Faldio, Rossa i Rosalyn na niego. Nie mówił o tym nikomu, bo było mu wstyd. Wiedział o tym tylko Ronan, który musiał mu pomóc wyleczyć jego biedne krocze skopane przez dziewczynę. Mimo wszystko nie był złym człowiekiem, nie obwiniał o to nikogo prócz samego Faldia i jego nowych przyjaciół. Aby mu dopiec byłby wstanie zrobić wszystko.
                Paili miała tylko nadzieję, że jak Daria będzie w Omnes, to nie spotka się z Faldio.

*

                Stolica państwa West Land. Na dworze królewskim wiele się działo. Królowa chodziła rozdrażniona, ponieważ nie znaleźli jeszcze jej młodszego, ukochanego syna. Jej mąż był teraz w ciężkim stanie. Chorował. Jednak nie przejmowała się tym, bardziej liczył się zaginiony syn Meneros. To już prawie rok jak zniknął. W królestwie poddani uznali go za martwego. Jednak nie jego rodzina, bowiem miała coś cennego w swoim pałacu.
                Starszy brat Menerosa, Yannefer  stał tamtego dnia przy matce, gdy więźnia przywieziono prawie rok temu z Ceres. W momencie, gdy kobieta miała zostać wyniesiona na stos przybył oddział Odetty. Odetta Lamberat dawno temu, w swoich młodych latach udawała księcia Menerosa na wszystkich wyjazdach, z powodu jego brązowych oczu. Ona zaś miała przepiękne, błękitne oczy. Z czasem jak dorastała nie mogła pełnić tej funkcji. Jednak okazała się wspaniałym rycerzem. Silnym i mądrym. Wyruszyła w poszukiwania drugiego księcia jako pierwsza. Był jej przyjacielem, tak go traktowała, choć oficjalnie pełniła rolę ochroniarza.
                W momencie, kiedy umknął jej Meneros przypomniała jej się sytuacja z czarownicą w zamku. Nie bez powodu znajdował się tak blisko Ceres. Na pewno musiał się z nią spotkać. Dlatego Odetta ocaliła Cedilię. Przywiozła ją do zamku.
                Przesłuchali ją, jednak nie dowiedzieli dokąd mógł udać się młody książę. Aż do teraz. W snach doznała wizji. Nie byle jakich wizji. Pewna czarownica przekazała jej wiadomość. Nazywała się Zerina. Kazała powiedzieć, dokąd zmierza.
                Królowa i Yannefer czekali na Kaende, którą przyprowadziła Odetta.  Kaende niegdyś była zaręczona z Menerosem. Gdyby nie uciekł w tym roku byliby już małżeństwem. Jednak tak się nie stało. Książę nigdy nie odwzajemniał uczuć bogatej szlachcianki. Ale ona nie poddawała się i likwidowała wszystkie przeszkody jakie stawały jej na drodze do zdobycia jego serca. Nie mogła przeboleć tego, że jedna z nich jeszcze żyła. Lecz jednocześnie była jedynym sposobem dotarcia do niego. Trzymali ją żywą, bo może jednak coś powie. I powiedziała.
                Cedilia wyglądała o niebo lepiej, od ostatniego razu jak widział ją Ross. Była grubsza, włosy miała twardsze, mocniejsze. Chodziła w czystych ubraniach, kąpała się i dostawała dwie porcje jedzenia dziennie. Choć i tak żyła w zamknięciu. W podziemnych piwnicach, kilka pięter niżej niż wtedy, jak pracowała w pałacu. Prawdę mówiąc nigdy się nie spodziewała, że jeszcze wróci do stolicy.
                - Więc wiesz gdzie jest mój ukochany? - zawołała Kaende. - Skąd ty paskudo?
                Cedilia spojrzała na nią bez wyrazu. W głowie odbiło się słowo ukochany. W myślach zadrwiła z tego określenia.
                - Kaende - odezwała się Odetta łagodnym głosem. - Traktuj ją z większym szacunkiem, bo nam nie odpowie.
                - Wtedy każe ją zabić!
                - To się już nigdy nie dowiemy gdzie jest Meneros! - kobieta rycerz podniosła głos.
                -  Jak śmiesz na mnie krzyczeć. Nie masz prawa!
                - Obie się uspokójcie - odezwała się królowa.
                Kaedne odwróciła się w stronę swojego prywatnego ochrioniarza. Był kiedyś rycerzem króla, jednak jej ojciec, namiestnik króla rozkazał mu pilnować swojej córki. To był wielki zaszczyt bronić przyszłej królowej za cenę swojego życia. Królowej, ponieważ wiadome było od kilku lat, że Yannefar nie zasiądzie na tronie. Był słabego zdrowia (dlatego też nie miał żony mimo skończeniu dwudziestego drugiego roku życia). Potrzebowali Menerosa. Prawda o tym, że ma być królem ukrywana była przed nim, tak jak i cały świat.
                Oczywiście Kaedne zdobyła poparcie w swoim rycerzu. Uśmiechnął się do niej, a potem przeczesał palcami jasne, blond włosy zaczesując je do tyłu. Był przystojnym, dobrze zbudowanym trzydziestolatkiem. Miał siwe oczy. Patrząc w nie można było się w nich zatracić. Potrafił uwodzić i zadowalać kobiety jak nikt inny. I to własnie robił z Kaende, gdy ona mu rozkazała. Po utracie Menerosa wdała się z nim w romans, jednak nie darzyła go żadnym romantycznym uczuciem. Chciała tylko czuć się dobrze. Ukrywała to przed innymi. To był sekret, o którym wiedziała tylko ona oraz Sylvo, jej rycerz. I Cedilia. To też Zerina jej powiedziała. Uznała, że ta informacja będzie w bliskiej przyszłości dość ważna.
                - Cedilio - powiedział Yannefar - Powiesz mi, gdzie jest mój brat?
                - Nie wiem gdzie jest- odparła - ale wiem, gdzie będzie. Jednak nim ci powiem, czemu tak bardzo pragniesz go odnaleźć?
                - To mój młodszy brat. Jego miejsce jest tutaj, gdzie jest jego rodzina.
                Cedilia uśmiechnęła się.
                - Nachyl się, powiem ci na ucho.
                Książe posłuchał się córki czarownicy. Wtedy ona wyszeptała mu nazwę miasta.
                - Dziękuję - powiedział i wyszedł z celi. Zawołał Odettę, która po chwili do niego dołączyła. - Zaraz wyruszamy, a ty idziesz ze mną.
                - Tak jest - powiedziała.
                Odetta poczuła niesamowite szczęście. Czy aby na pewno była to prawda? Niedługo zobaczy Menerosa? Już nie mogła się tego doczekać. Była pełna energii. Gdyby nie towarzystwo księcia zaczęłaby skakać z radości. Od roku nie widziała tego mężczyzny, którego darzy uczuciem zwanym miłością.
                - Chwileczkę! Ja też idę. Sylvo, ty też! - krzyknęła na rycerza.
                - Tak jest pani.
                - Powiesz, gdzie się udajecie? - odezwała się władczo królowa.
                Młody mężczyzna uśmiechnął się do matki.
                - Do Omnes.
________________________________________________

Nie cieszcie się, to nie koniec opowiadania. Czeka was jeszcze druga (na pewno krótsza) część. : D
Już od razu mówię, że nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział. Muszę napisać z 4 rozdziały w przód, a na razie mam sam prolog. Chcę sobie troszeczkę odpocząć. : D Ale znając mnie dostanę kopa weny, więc czekać dłużej niż 3 tygodnie raczej nie będziecie... a może jednak. XD 
Dla osób, które chcą mniej więcej wiedzieć kiedy jednak pojawi się prolog polecam sprawdzać czasami spis treści. Jak zobaczycie pod prologiem z 3 czy 4 rozdziały napisane (jednak nie opublikowane), to wiedźcie, że to już nie długo. : D
W ogóle jestem z was dumna moi drodzy czytelnicy. Dotrwaliśmy razem. Nigdy nie myślałam, że to mi się uda. :D Bardzo mocno wam dziękuję za całe wsparcie. :3
Pozdrawiam i życzę miłych wakacji. Bo tak, od jutra już do szkoły nie chodzę. xD

16 komentarzy:

  1. SSSSSSSSSSUUUUUUUUUUPPPPPPPPPPPEEEEEEEEEEEEERRRRRRRR
    Masz wielki talent, będę ze zniecierpliwieniem czekał za drugą częścią
    Życzę weny i pozdrawiam, wierny i jeszcze do nie dawna ,, Anonimowy" czytelnik :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Powiem ci, że gdyby nie ty to pewnie rozdział by się wczoraj nie pojawił. :)
      Również pozdrawiam. :3

      Usuń
  2. Trochę się momentami gubiłam, sporo było skakania między miejscami i postaciami. Ale zapowiada się ciekawie ^^
    Miłych wakacji! Ja w czwartek mam ostatni egzamin i wreszcie wolne <3 Nie mogę się doczekać, tym bardziej, że ta sesja naprawdę jest okropnie męcząca x.x Ale na szczęście wszystko zdałam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie specjalnie tak przeskakiwałam, bo chciałam pokazać wszystkie postacie, które zmierzają do jednego miejsca (prócz Lemberta. O nim chciałam wam przypomnieć). xd
      To wspaniale, że wszystko zdałaś. :D Gratuluję. Czyli już prawie leniuchujesz. :D

      Usuń
    2. No, tego się domyslilam xp
      Dziękuję! ^^ Ech, już po wszystkim, ale zanim będę zdolna poczuć wakacje, minie trochę czasu. Póki co powolutku spływa ze mnie stres i napięcie z ostatnich kilku tygodni.

      Usuń
    3. Przynajmniej już masz spokój i możesz na jakiś czas odetchnąć. :3

      Usuń
  3. Czekam na następna część i mam nadzieje ze wcale nie będę musiała tyle czekać ;)
    Ed

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak niedawno pisałam, że jak dodasz epilog będzie mi smutno, ale na szczęście już tak nie jest. Ten wpis to wspaniały wstęp do kolejnej przygody! ^^ No to co, to czekamy co się stanie w Omnes. xD Czytając, jakie towarzystwo się tam zbierze, mam takiego banana na twarzy! xD
    J=To ja jestem dumna z Ciebie, bo udało Ci się tę historię poprowadzić do tak jakby końca! :D Czekam na kolejne części, weny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojej! Więc wszyscy spotkają się w Omnes?? Haha xD Ale będzie jazda! Już nie mogę się doczekać! :)
    Dzięki za info!
    Pozdro i weny do dalszej części życzę! :D
    K.L.
    PS. miłego odpoczynku! ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, pojawił się u mnie rozdział 18, zapraszam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejciu !!!!!
    Znalazlam tego bloga wczoraj i tak sie zaczytalam ze czytalam do 04:30!!!! To chyba moj rekord, ale opowiadanie tak mnie wciagnelo, ze co chwila mowilam sobie jeszcze 10 min :-) nie moge doczekac sie drugiej czesci...

    OdpowiedzUsuń
  8. Nowy rozdział na "Czarownicy..." Zapraszam! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Nowości na innej wersji, zapraszam ;3

    OdpowiedzUsuń
  10. Napisałam część 7 Seven Devils! Zapraszam! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Hejka, u mnie na Innej Wersji nowości. ^ ^

    OdpowiedzUsuń